INSTAGRAM

Instagram

czytam pierwszy

Czytam i recenzuję na CzytamPierwszy.pl

czwartek, 29 listopada 2018

pocztówki z Amsterdamu


Agnieszka Zakrzewska – pocztówki z Amsterdamu

#czytelniczeigrzyska2018 #taniaksiążkapl

Etap 11 (6) 110/100

 Ta książka jest jak kubek gorącej czekolady z piankami marshmallows przy plotkach z przyjaciółką. Jak talerz rosołu u babci, który jest lekarstwem na wszystko. Jak gruby koc, którym przykrywamy się w chłodne wieczory.
Od pierwszych wersów zakochałam się w tej książce. Bardzo dużo pięknych cytatów, które zostają na długo w pamięci. Książka w większości jest podkreślona i ma pozaginane rogi, – bo nie wystarczyłoby zakładek i kolorowych nalepek by zebrać z niej cała miłość.
Książka opowiada o miłości – nie jakiejś wielkiej – tylko tej codziennej.
„Nie mów o miłości tylko w mianowniku. Przypadków jest siedem. Tak jak siedem cudów Świata.”
O wyborach i decyzjach, które często podejmujemy za szybko i źle. O wybaczaniu i, o tym jak ważna jest rodziną. „Pomiędzy cierpieniem a rezygnacją, buntem i ciemnością jest jeszcze życie”.
„To sukces weryfikuje przyjaźń. Klęska ja tylko umacnia. Jeśli nie cieszysz się z moich sukcesów, nie masz prawa wspierać mnie, kiedy przegrywam.”
Agnieszka pewnego dnia widzi swojego narzeczonego w dwuznacznej sytuacji, czego konsekwencją jest opuszczenie ukochanego i powrót do rodzinnego domu. Agnieszki dom jest pełen ciepła z cudowną mamą, która zawsze stoi po stronie córki. Główna bohaterka z wielkiego świata wraca na prowincje. Wspomnienia z dzieciństwa wracają jak bumerang i gdy już myślimy, że Aga zostanie w Polsce i zapomni o holenderskiej miłości – na jej drodze pojawi się mała istota, która skoryguje jej plany. Nic nie dzieje się bez przyczyny.
„warto wierzyć w swoje marzenia. I nie ważne ile mamy lat na liczniku. Zawsze jest dobry czas, żeby zacząć je spełniać.”
Książka, do której aż chce się wracać – szczególnie wtedy, gdy często zapominamy jak wspaniałym darem jest życie, i że w życiu kariera, pieniądze tak bardzo się nie liczą jak rodzina, do której zawsze można zawrócić niczym marynarz do portu.
„Każda decyzja i wybór drogi, którą pójdziemy, może albo zaprocentować, albo uczynić nas bankrutami. Ale nawet te złe wybory są cenną lekcją i nauczka na przyszłość. Dlatego nie, gdy nie warto żałować pochopnie wybranych ścieżek. One także uczą nas życia i formują, jako ludzi. Tylko porażki pomogą nam docenić smak sukcesu.”
Kiedy wspomnienia są kluczem do przeszłości.
Do chwili, kiedy nie miałam okazji przeczytać jeszcze pocztówek z Amsterdamu. Byłam święcie przekonana, że ciepłe opowieści nie są dla mnie. Ta książka rozgrzeje wasze serca w najgorsza ciemna zimną noc. Ja z chęcią czekać na następną część i chętnie przeczytam pierwszą część tej historii.
p.s. nie trzeba znać pierwszej części, żeby zrozumieć tą, Choć są one powiązane.


środa, 28 listopada 2018

postawić na szczęscie - rozczarowanie


Anna Sakowicz – postawić na szczęście
#czytelniczeigrzyska2018 #taniaksiążkapl
Etap 11 (5) 109/100
 Niestety książka mnie mocno rozczarowała. Po opisie spodziewałam się książki w stylu Bridget Jones – lekką i pełną humoru. Niestety – pomysł na książkę był, ale na tym się skończyło.
Książka jest lekka, szybko się czyta, ale nijaka. Bez żadnych emocji. Miało być o 37 latce, która zakłada się z siostrą, że w ciągu 3 lat schudnie, znajdzie męża i urodzi dziecko. A tak naprawdę było o jakimś wyjeździe do pensjonatu z siostrą, na której autorka skupiła uwagę. Czasem były gubione wątki – jak to, że Agata przyszła do domu z psem i torem (gdzie później miała odprowadzić psa) i wątek z psem się urwał.
Miało być zabawnie – wyszło nijako. Opisy – dla mnie niewystarczające. Dowiedziałam się za to, co to jest Arboretum, któremu poświecono duża część książki jak i historii 10 letniego dziecka więzionego w piwnicy (podobno to prawdziwa historia).
Może gdyby opis książki byłby zupełnie inny to tak bardzo bym się nie zawiodła. Niestety. Jedynym plusem jest fajne zakończenie, które oczywiście zostało tak napisane by powstała następna część. Tylko nie wiem czy po nią sięgnę z jednej strony książka mnie zniechęciła, ale koniec książki wzbudził lekką ciekawość.  Plusem jest to, ze szybko przeczytałam książkę, ale nie było momentu, przy którym bym płakała lub śmiała się. Nie wzruszyła mnie. Uwielbiam Bridget Jones i jedynie opis książki miał coś z nią wspólnego – reszta w żadnym wypadku.
Ale decyzje o przeczytaniu książki – wam zostawiam.

poniedziałek, 26 listopada 2018

ogród świateł - mocny dobry kryminał


Anna Klejzerowicz – ogród świateł
#czytelniczeigrzyska2018 #taniaksiążkapl
Etap 11 (4) 108/100
Nie jedna kawa i herbata mi wystygła przy tej książce. Niby krótka, (bo tylko 250 stron), a działo się tyle, że ciężko było się oderwać od lektury.
Książka już od wprowadzenia bardzo mi się spodobała. Właśnie wróciłam w Trójmiasta, – więc historia, która wydarzyła się na rogatkach Gdańska była jak przedłużenie mojego urlopu z Sopotu.
W małym miasteczku dochodzi do makabrycznej zbrodni. Cała rodzina łącznie z najmłodszym dzieckiem zostaje zamordowana. Na pierwszy rzut oka wygląda to na ojca psychopatę, który po wybiciu swojej rodziny - popełnia samobójstwo. Ciemna noc i mocno oświetlony ogród, skąpany we krwi całej rodziny.
Policja odpuszcza śledztwo, ale intuicja pewnej dziennikarki nie pozwala jej zamieść afery pod dywan. I wtedy jak to w małym miasteczku wychodzą na świat dawniejsze brudy.
Ja szczerze mówiąc – czytając w nocy trochę się bałam, – bo ciarki czasami przechodziły po plecach. Świetny kryminał osadzony w polskiej rzeczywistości. Podstawą tej historii były fakty z życia trójmiejskiej mafii z lat 90 poprzedniego wieku. Do tego dodajmy szczyptę baśni braci Grimm – i mamy świetną historię opartą na bajce i prawdziwych zabójstwach.
Bardzo polubiłam główna bohaterkę Felicję – taka kobieta z jajami. Genialne zakończenie – nie spodziewałam się – totalne zaskoczenie. Świetne opisy, gdzie moja wyobraźnia pracowała na wysokich obrotach by wyobrazić sobie to małe miasteczko i jej społeczność.
Z przyjemnością sięgnę po inne książki tej autorki. Dla mnie bardzo dobra książka – bez wad – no może za krótka.

wtorek, 20 listopada 2018

2 miliony za Grunwald


Joanna Jodełka – 2 miliony za Grunwald
#czytelniczeigrzyska2018 #taniaksiążkapl
Etap 11 (3) 107/100
Bitwa pod Grunwaldem – słynny obraz Matejki, – który chyba każdy z nas kiedyś widział na wycieczce klasowej. Szczerze mówiąc – nigdy nie zastanawiałam się nad wielkością i pięknem tego obrazu. No, bo nastolatek rzadko interesuje się sztuką. I wielka szkoda, – bo po przeczytaniu tej książki uświadomiłam sobie jak ten obraz ma dużą wartość historyczną dla Polski. Autorka wplotła historię obrazu „bitwy pod Grunwaldem” w historię Polski. Historia gdzie historia miesza się z fikcją tak dobrze, że trudno zdać sobie sprawę, co naprawdę się wydarzyło, a co zostało dopowiedziane.
Niestety pierwsze 100 stron książki wymęczyłam. Jakoś nie mogłam się skupić i gubiłam wątki. Czegoś mi zabrakło i początek niesamowicie mi się dłużył. Może to, dlatego, że wszystko, co wiąże się z historią – przypomina mi lekcje w podstawówce, których nie znosiłam. Ale po trochę przeciągniętym początku wprost nie mogłam oderwać się od książki.
Miało się wrażenie, że jest się w środku wojny – wojny, której my nie znamy, – ale możemy usłyszeć jeszcze od dziadków, – co się wtedy działo. Grupa pewnych osób, nie zważając na swoje życie i bliskich ratowała obraz, który Niemcy chcieli spalić, – bo był on dowodem ich klęski, do której nie chcieli się przyznać.
Bitwa pod Grunwaldem namalowana przez Matejkę w 1878 roku. Dzięki bohaterom – przetrwała dwie Wojny Światowe – byśmy dzisiaj mogli oglądać to arcydzieło. Obraz, za który oferowano 2 miliony marek, a później jeszcze większe sumy – po to by go spalić. Historia obrazu jest tak długa jak sam obraz i tak samo fascynująca jak te arcydzieło, który zachwyca się do dziś cały świat.
Końca książki można się domyśleć, – bo przecież obraz ocalał, – ale jak długą i pokrętną drogę przeszedł – tego chyba nikt nie wiedział. Bardzo lubię książki, w których fikcja miesza się z prawdziwymi zdarzeniami. Ta książka to cos więcej niż powieść sensacyjna – to historia bohaterów, którzy walczyli za, to żebyśmy teraz żyli w wolnym kraju.
Wiem, tylko jedno, gdyby takie książki czytała na historii – to nauka byłaby o wiele przyjemniejsza.



czwartek, 8 listopada 2018

Jodi Picoult - małe wielkie rzeczy


Jodi Picoult - małe wielkie rzeczy
#czytelniczeigrzyska2018 #taniaksiążkapl
Etap 11 (2) 106/100
„dla większości z nas „rasizm” jest synonimem wyrazu „uprzedzenia”. Ale rasizm to coś więcej niż dyskryminacja ze względu na kolor skóry. To również kwestia tego, w czyich rękach spoczywa władza instytucjonalna.”
Książka zaczęła się zwyczajnie na początku nie wciągnęła mnie. Pielęgniarka – wzorowa obywatelka pracująca, jako położna w szpitalu. Pewnej nocy na jej zmianie umiera noworodek i jako jedyna afro-amerykanka zostaje oskarżona o zabójstwo. Okazuje się, że rodzicami dziecka byli supremacjonista”, którzy nie nawidzili inności – czarnych, homoseksualistów, żydów itd.
Od tego momentu wprost nie mogłam oderwać się od książki. Nie jest to łatwy temat. Rasizm nie jest łatwym tematem. Gdy byłam w RPA na właśnie skórze przekonałam się, że jako biali jesteśmy uprzywilejowani. Stojąc w kolejce zobaczyłam, ze przeszukują klienta, którzy był przede mną. Ja spokojnie przeszłam, po czym za mną, też osoba została sprawdzona. Zapytałam się kolegi, o co chodzi – o to, że oni są czarni i prawdopodobnie coś ukradną – białych nie sprawdzają – ich nikt nie podejrzewa o złe zamiary. Gdy byłam w czarnej dzielnicy czułam się dziwnie, choć nie czułam strachu – to jednak wszyscy się na mnie gapili.
W książce autorka wzorowała się na prawdziwych historiach, czarnej pielęgniarki, którą oskarżona o zabójstwo niemowlęta. O mężczyźnie, który po wielu latach prześladowania czarnych (bicia ich i wyzywania) zmienił się o 180 stopni.
Wstrząsające opisy wyznawców „białej rasy”. Tak naprawdę dowiedziałam, się, że każdy z nas jest rasistą „biernym”. Zapominamy, ze bycie białym to przywilej, z którego korzystamy i nie myślimy o tym. Mamy większe prawa do bycia sobą, kariery, dobrobytu niż ludzie o czarnym kolorze skóry. Przyjmujemy za pewnik nasza pozycję i nie interesujemy się tym, że w naszych okolicach nie ma kolorowych ludzi, a w naszej firmie jedyną osobą o ciemniejsze skórze jest sprzątaczka.

Dla mnie jedna z najlepszych książek. Bardzo chętnie sięgnę po pozostałe książki tej autorki, – bo lubię książki, które poruszają trudne tematy, prawdziwe z życia wzięte i zmuszają do refleksji. Przesuń w lewo i odpowiedź na kilka temat o twoim rasizmie. 




niedziela, 4 listopada 2018

echo - seria czarnego lotosu - wymiata


E.K. Blair – Echo – seria czarny lotos
#czytelniczeigrzyska2018 #taniaksiążkapl
Etap 11 (1) 105/100
Pierwszy raz mogę z ręką na sercu powiedzieć, że druga część jest lepsza od pierwszej.
To nie jest książka dla każdego, bo to strasznie popi….. historia. Nie każdemu przypadnie do gustu. Jest tu przemoc, gwałt, ostry seks i skomplikowane relacje między wszystkimi bohaterami. Nikt tu nie jest normalny i prowadzący zdrowe relacje z otoczeniem.
Nina – już teraz Elisabeth, po zabiciu swojego brata i przyczynienia się do zabójstwa męża – próbuje na nowo ułożyć swoje życie. Spotyka osobę, którą powinna nie żyć i która jeszcze bardziej komplikuje jej życie. Zaczyna się zabawa, w której ona z kata staje się ofiarą. Wplątała się w intrygę głębszą niż myślała. Kiedyś pociągała za sznurki – teraz stała się marionetką, w grze, w której stawką jest jej własne życie.
"Całe moje ciało pokrywają rozkoszne sińce i strupy, dzieło mężczyzny, za którym moje serce wciąż tęskni. Kiedy na nie patrze, czuje się, jakby wciąż był ze mną' jakby pozostał na mnie ślad jego dotyk, którego moje ciało tak obsesyjnie pożąda."
Nic więcej nie napisze, żeby wam nie spoilerować fabuły. Ale tu życie głównej bohaterki zagmatwa się jeszcze bardziej. Na światło dzienne wyjdą nowe fakty, o których nie miała pojęcia. Dużo nowych osób, które powracają z przeszłości by życie Niny stało się koszmarem.
Tempo bardzo przyspieszyło od pierwszej części. Autorka serwuje nam, co chwila nowe fakty, których niestety zakończenia teraz nie poznamy, – bo trzeba poczekać na trzecią część. Ja powiem, że aż przebieram nogami żeby przeczytać jak to się zakończy.
Są tu rzeczy, których udajemy, ze nigdy nie mogły się zdarzyć. Często podczas czytania czułam – złość, wstręt i obrzydzenie a główna bohaterkę chciałam – strzelić po mordzie (innych bohaterów też).
"oddałabym wszystko, żeby móc wypłukać też brud ze swojego wnętrza, ale to niemożliwe"
Mocna i nieprzewidywalna – polecam, – choć wiem, że nie każdemu przypadnie do gustu. Tą książkę kocha się albo nienawidzi. Ja jestem w grupie tej, co się zakochała. To moja ulubiona seria.