INSTAGRAM

Instagram

czytam pierwszy

Czytam i recenzuję na CzytamPierwszy.pl

poniedziałek, 30 lipca 2018

Zaklinacz lwów zmienił moja życie




Kevin Richardson – zaklinacz lwów
#czytelniczeigrzyska2018 #taniaksiążkapl
Etap 7 (13) 81/100
Dawno temu Afryka kojarzyła mi się tylko z Egiptem i Tunezją, (bo tylko tam byłam). Jakoś ten kierunek mnie nie fascynował. Zachwycona Azją myślałam o Afryce, jako nudnej części świata. Już miałam rezerwować bilet gdzieś do Chin lub Wietnamu, – gdy w moje ręce wpadła książka o zaklinaczu lwów.
Wcześniej widziałam kilka jego filmików, ale przeszły one obok mnie bez echa. W książce za to poznałam go lepiej. W tym człowieku jest niesamowita pasja i uczucia do lwów i hien. A to wszystko w cudownej Afryce w RPA.
Sama pracuje z psami i nie raz byłam pogryziona (no może nie były to duże pogryzienia, ale zawsze). Ci, co pracują ze zwierzętami nie są wszechmocni, nie mają tarczy obronnej ani nie są odporni na ugryzienia. Mnie zafascynował ten niebezpieczny świat dzikich zwierząt. Obok Steve’a Irvin to mój ulubiony zaklinacz.
To nie jest kolejny szaleniec, który robiąc głupoty chce zaistnieć w świecie show-biznesu. On dokładnie wie, co robi. Przez dłuższy małymi kroczkami uczył się lwów. Ciężko opisać, książkę, która spowodowała, że kupiłam bilet do RPA (do Pretorri). DO miejsca trochę mało turystycznego. Co prawda Kevina nie spotkałam, ale odwiedziłam miejsca, gdzie ratuje się lwy (dzieci, które zostały bez matek, które zostały zabite przez myśliwych). Przytulałam malutkie lwiątka i bawiłam się z 7 miesięcznym młodziakiem. Ciężko opisać uczucie, które towarzyszy nam w zabawie z 7-mio miesięcznym lwiątkiem, który już ma na tyle siły by spokojnie przewrócić nas jedną łapą i zagryźć.
To nie był ten tygrys, z którym często wszyscy mają zdjęcia Z Tajlandii. Zależało mi, aby odwiedzić miejsca gdzie szanuje się zwierzęta i o nie dba a nie traktuje jak zabawki dla turystów. Kevin Richardson właśnie tak dba o zwierzęta, (choć w RPA ma sporo przeciwników i osób, które go nie lubią). Moim marzeniem jest pojechanie do jego ośrodka na tydzień lub dwa wolontariatu (niestety to bardzo drogie pomaganie) i obcowanie z lwami i moimi ukochanymi hienami.
Droga do bycia zaklinaczem lwów nie była łatwa. Pełna rozerwanych ramion i krwawiących łydek. Mieć takiego szaleńca za męża – może się wydawać ekstremalne, – ale znalazła się na tyle szalona kobieta, co pokochała jego szaleńczą pasję.  Sama okładka już robi wrażenie i świetnie odpowiada jak ilustruje historię tego szalonego, ale pełnego miłości do lwów człowieka.
 Mi zmieniła życie j sprawiła, że poleciałam na drugi kraniec świata by zobaczyć te piękne miejsca, o których pisze autor. Nie zawiodłam się ani na książce ani na RPA., Jeśli ty masz cos w sobie szalonego – to koniecznie przeczytaj tą książkę. Tylko nie miej pretensji jak będziesz chciała sama zobaczyć to miejsce.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz