INSTAGRAM

Instagram

czytam pierwszy

Czytam i recenzuję na CzytamPierwszy.pl

czwartek, 15 lutego 2018

miłość nie jedno ma imię - książki luty 2018

#czytelniczeigrzyska2018
#tania ksiażkapl

etap 2 9-11/30   MIŁOŚĆ

już mija prawie drugi miesiąc odkąd niczym gladiator walczę w igrzyskach czytelniczych - tylko moja rundą jest czytanie książek. Czytać lubię - zawsze lubiłam i nie trzeba mnie było do tego zmuszać - gorzej, że miałam swoje ulubione 3 gatunki i nie wychodziłam poza swoja strefę komfortu bo było mi tak dobrze - ale w lutym musiałam zmierzyć się z książkami w których miłość wiedzie pierwsze skrzypce ;)))  Ciesze sie, że to zrobiłam choć kilka książek mnie rozczarowało ale też kilka zachwyciło. Gdyby nie igrzyska raczej bym po te książki nie sięgnęła. Ale nie byłabym sobą gdybym nie wybrała miłości - która jest piękna niczym pąk róży budzącej się do życia  ale też raniącej ją niczym kolce u róż. Ostatni raz tego typu książkę czytałam kilkanaście lat temu - była to chyba książka Katarzyny Grocholi - pierwsza, którą wydała ;))

 książki które opisze to

1. Natalia Sońska - zakochaj sie Julio
2. Amanda Prowse - świąteczne marzenie
3. Greenwood - bliżej niż niebo





Natalia Sońska - zakochaj sie Julio


Nie oceniaj książki po okładce - idealnie pasuje do tej książki - Do przeczytania tej książki skłoniła mnie piękna okładka, która okazała się kryć mniej piękne wnętrze. 
Julia - nauczycielka z powołania, która zakochuje się w bogatym biznesmenie.

Sam pomysł na historie moim zdaniem jest dość fajny. Nauczycielka, której zależy na uczniach i wstawi się za nimi nawet jeśli będzie musiała wyrzec sie swojej miłości. I na tym tajność książki się kończy. Albo brak opisów, albo zostały spisane tak pobieżnie, że zabrały to co najcenniejsze z książki - czyli naszą wyobraźnię. 

Suche fakty, książką czytałam i miałam wrażenie, ze autorka napisała ja tylko ot tak sobie jak student który pisze prace byleby tylko zaliczyć i dać mu święty spokój.  jednym z fragmentów książki, który bardzo mnie wkurzył i też zawiódł była scenka z restauracji Izraelskiej i pytanie jego -  czy lubisz kuchnię zdecydowana czy delikatną. po czy zamówiła coś dla niej z karty z ona wzięła kęs który rozpłynął się w jej ustach. Jak można było tak po macoszemu potraktować tak cudowną kuchnię Izraelską - równie dobrze mogłaby napisać, że zakupili robaki w sklepie wędkarskim i w samochodzie sie nimi posilili - przynajmniej byłoby zabawnie. 

Nie oczekuje fascynacji kuchnią i opisów na kilkanaście stron - ale to w tej książce to była prawdziwa zniewaga - szczególnie, że jedzenie było tak samo "seksowne" jak erotyczne sceny, których opisy były zaczerpnięte z książki - co odpowiedzieć jak 5 latek pyta sie skąd wziął się na świecie. Jedzenie w sanatoriach jest bardziej pikantne niż ta książka. Nie jestem znawczynią romansideł, ale tej książki nie polecę bo wieje tu nudą i naprawdę szkoda czasu. Ja sie nie zakochałam - raczej uciekłam gdzie pieprz rośnie. Książka nie wywolala żadnych emocji a opisy zostały potraktowane po maczoszemu. 

2. Amanda Prowse - świąteczne marzenie


Lekka książka w stylu poznali się na wakacjach, odjechali do domów i zaczęli tęsknić.
Główna bohaterka Megan, której dzieciństwo ani dorosłe życie nie było usłane różami. Wychowana w rodzinach zastępczych w dorosłym życiu samotna matka. Będąc w podroży poślubnej gdzieś na środku ulic Nowego Yorku wpada na niego i choć rozum chce dać spokój to serce ciągnie do tajemniczego nieznajomego. Świetne opisy (wystarczające by zaczęła cieknąć ślinka) cudownych ciast ciastek  i ciasteczek z londyńskiej cukierni, której filia otwiera sie w Nowym Yorku. Jak to z miłością bywa - niby wszystkie znaki na niebie chcą żebyście byli razem a jednak wszystko sprzeciwia się tej miłości. zabawne perypetia zakochanych ludzi, których dzieli ponad 5000 km. Jedynie co mnie rozczarowało to zakończenie - no ja bym napisała je inaczej może dlatego, że lubię ostre habanero a nie słodkie lukry. Ale książkę polecę - bo pomimo, ze nie mój styl to myślę, że jeszcze sięgnę po ten gatunek.


3. Greenwood - bliżej niż niebo




Po słodkich lekkich książkach czas na trochę inny rodzaj miłości - chorej miłości, która potrafi ranić mocniej niż można to sobie wyobrazić. 


Przeniesiony zespół Münchausena

Pozornie opiekuńcza i kochająca matka truje je lub zmyśla występowanie różnych objawów, aby dziecko zostało uznane za chore. Tak właśnie przejawia się zaburzenie psychiczne nazwane przeniesionym zespołem Münchausena (Münchausen syndrome by Proxy (MSBP). - źródło - http://www.medonet.pl/ciaza-i-dziecko/rozwoj-dziecka,przeniesiony-zespol-munchausena,artykul,1652207.html

Można napisać, że jest to dziennik siostry, która przeszła przez takie piekło i odziedziczyła chorobą po matce. Czy uda sie uratować siostrzenicę przed przeszłością. Dorosła kobieta, która ma fajnego wymarzonego faceta, pracuje z nim i ma piękny wymarzony do w cichej okolicy, pewnego dnia główna bohaterka Indie dostaje telefon, że matka sie źle poczuła i ma natychmiast do nich przyjechać. Z oporami jedzie i jak klatka po klatce w projektorze - powracają wspomnienia z dzieciństwa. Indie musi nie tylko stawić czoła chorej matce, od której uciekła, ale także wybrać pomiędzy miłością do siostry a zdrowiem jej siostrzenicy. Nie jest to łatwa książka, choć czyta sie ją jednym tchem to opisuje ból, dziecka tego odtrąconego i tego co zbyt mocno było kochane. okrucieństwo matki, przerywane są pięknymi opisami okolic, w których mieszkała Indie jak i wspaniałych dań przyrządzanych przez jej męża, które były plastrem miodu na zranione serce. 
 Polecam książkę dla tych co nie boją sie takich "głębokich " tematów. Książka przypomina mi prawdziwą "słynną" historię dziewczynki (córkę Dee Dee Blanchard, która kilkanaście lat była podtruwana przez własną matkę, pewnego dnia nie wytrzymała i ... obejrzyjcie film "kochana mamusia nie żyje". Ja zarwałam przez nią noc i było warto ;))) 

Miałam skończyć na 6 książkach w lutym- ale jeszcze sporo dni lutego przede mną - więc chyba coś jeszcze przeczytam z serii MIŁOŚĆ


a te i inne jeszcze przede mną ;)))) nie mogę sie doczekać kwietnia i moich pierwszych thrillerów ;)))

a teraz zabieram sie za moje postanowienie noworoczne - czytanie książek ale w oryginalnej wersji - czyli po angielsku  - o Paryżu mogę czytać w każdym języki ;)


2 komentarze:

  1. Hmmm... Sońska jakoś mnie denerwuje, swoją naiwnością i właśnie takim trochę ślizganiem się po tematach. Chociaż ta kuchnia izraelska trochę kusi, ale skoro mówisz, że potraktowana jest po macoszemu, to książkę sobie odpuszczę raczej... Amanda Prowse też mnei kusi. Czasem mam chotę na takie lekkie książki...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kuchnia izraelska była tylko z nazwy i nic więcej bo skończyło sie na tym, że wzięła kawałek potrawy do ust i tyle ;))) a kuchnia izraelska jak libańska (moja ulubiona) jest genialna - polecam ;)) amanda prowse o wiele lepsza - lekka ale ma klimat ;)) do sońskiej sie zraziłam i raczej po nią nie siegne ;)) pozdrawiam

      Usuń