Marta Radomska – sprintem do marzeń
#czytelniczeigrzyska2018 #taniaksiążkapl
Etap 6 (10) 66/30
„tyle trudnych spraw
udało się w taki sposób przemyśleć,
tyle dobrych rozwiązań odnalazłam po drodze, że prawie zdążyłam uwierzyć, ze rosną na drzewach wśród liści,
spływając strącone delikatnym podmuchem wiatru i podążając
razem z wdychanym powietrzem wprost do zmęczonej
głowy.”
Ole – główna bohaterka – przypominał mi serial Fitness Club „ewa”
z 1995 roku. Gdy dołożymy do tego Violę z serialu „Brzydula” wyjdzie nam główna
bohaterka.
Ola przygotowuje się do maratonu. Codziennie męczy swojego
ukochanego piesia, którego kondycja o wiele przewyższa właścicielkę. Trener
personalny, który trochę sama się gubi. Nie wie, ze przed długim wysiłkiem
energie dadzą nam złożone a nie proste węglowodany. I żeby wystartować w
maratonie – nie trzeba codziennie przebiegać 30 kilometrów, (bo więcej nie daje
rady). Sama biegam, (choć maratony odpuszczam) wiem, że trzeba ćwiczyć
podbiegi, sprinty, przebieżki – a tu brak tego. No, ale nie czepiajmy się szczegółów
– to nie książka dla biegaczy.
Ola jest bardzo sympatyczna dziewczyną, której obecny
narzeczony musi płacić za wszystkie grzechy jej byłych facetów. No skąd my to
kobiety to znamy.;)
„przez całe
życie pokutowałam za uleganie nadmiernym emocjom w
sytuacjach wymagających chłodnej kalkulacji. Wściekałam się,
wzruszałam, szalałam ze szczęścia i w konsekwencji robiłam głupoty, jakie odkręcić później było
niemożliwością.
Ileż razy dostałam po tyłku za kierowanie się
sercem zamiast rozumem! Jakim cudem ten obity tyłek nie nauczył
mnie, że czasem ugryźć się w język
jest najlepszym z możliwych wyborów.”
Ale w miarę sobie spokojnie żyła dopóki do jej bloku nie
wprowadziła się blond piękność z cyckami do nieba. Wiecie jak to jest –
przychodzi dziewczyna, które ciało ma takie jakby całe życie spędziła w siłowni
(a nigdy tam nie była) w worku na kartofle wygląda lepiej niż my w sukni za
1000 zł i podświadomie myślicie, by cos jej się stało.
„bo to, że przydzielono mi miejsce na ławce rezerwowych i dopiero po
nieoczekiwanej dyskwalifikacji zawodniczki z pierwszego składu mogę wejść
do gry, wbiłam to sobie do
głowy na wieki wieków, amen.”
I pewnego dnia piękność
zostaje zamordowana i na jaw wychodzą wcześniejsze kłamstwa. Z mieszkania Oli
ginie nóż, jej chłopak w komputerze ma zdjęcie zamordowanej a policja
przesłuchuje ja w charakterze domniemanego mordercy. Chłopak się na nią wkurza
i czuje się ,ze jej związek to istne kłamstwo.
Książka jest idealna na wakacje, szczególnie teraz lekko się ją pyta,
gdy naokoło słyszy się wrzaski kibiców. Fabuła nie jest złożona i nie wymaga
skupienia. Fakt sprawa morderstwa ciągnie się niczym szukanie roboty Ferdynanda
z serialu „kiepskich”, ale to nie ujmuje jej uroku.
Lekkie pióro, humor – to szansa by książka stała się hitem lata. Mimo,
ze nie jestem fanka i amatorką takich historii – z miłą chęcią połknęłam ją i
wpadłam jak śliwka w kompot.
Powiem, ze przez całą książkę byłam niezmiernie ciekawa, kto jest
mordercą. I Niestety nie domyśliłam się tego i źle obstawiałam niczym zazdrosna
kobieta obstawiłam niewinnych chłopów ;)
W książce
można ujrzeć swoje wady – czyli nasze kobiece. To rozkładanie na czynniki pierwsze,
co on miał na myśli. Szukanie drugiego dna i romansu z każdą napotkana kobieta.
Takie trochę krzywe zwierciadło nas kobiet. Polecam na plaże – chwila relaksu
by pośmiać się z samych siebie, – bo Ola jest w każdej z nas – nawet te, co nie
biegają – a może powinny zacząć
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz