Piotr Stelmach – Lżejszy od fotografii – o Grzegorzu
Ciechowskim
#czytelniczeigrzyska2018 #taniaksiążkapl
Etap 6 (5) 61/30 ocena 10/10
„dziś czasami w ogóle nie słucham tekstu. Przekaz wokalisty
jest dla mnie instrumentem w muzyce, w określonej całości. Nie muszę wiedzieć,
o czym jest dana piosenka, nie tłumaczę sobie utworów zagranicznych, nie
dociekam, nie rozbieram tego na czynniki pierwsze. Ale wtedy teksty polskich
piosenek były bardzo istotne. Mówiły. Przemawiały. Coś komunikowały.” Grzegorz
Ciechowski chciał przekazać coś więcej niż tylko słowa - przesłanie, które
docierało do wszystkich mimo obowiązującej cenzury. pełna miłości i pięknych
zdjęć pokazującą piękno muzyki. Czytając książkę aż słyszy się dźwięk fletu i
pianina, które mistrz opanował do perfekcji.
Biografie to mój ulubiony gatunek książek, choć powiem, ze ostatnio
po te nie sięgałam. Czytam biografie nie tylko osób, które znam lub lubię, ale
też tych, co byli pionierami zmienili coś w naszym świecie. Taka osobą był
Grzegorz Ciechowski. Co prawda jak sięgam pamięcią nie byłam nigdy fanką polskiej
muzyki (0d zawsze rap, soul r&b grało mi w duszy) to trochę zetknęłam się z
muzyką Republiki. Moim marzeniem była praca w radiu, – ale niestety mój głos
nie nadawał się do tego. Radio trójka – byłam tam kiedyś na przesłuchaniach do
poprowadzenia nowego programu (inna nowo powstająca rozgłośnia studencka) – to,
mimo, że wymyśliłam fajny scenariusz to niestety przez mój głos odpadłam.
Ta biografia jest wyjątkowa, bo zaczyna się od śmierci
pisarza a kończy na jego narodzinach, – bo tak naprawdę Grzegorz pozostanie w naszych
sercach na zawsze. Jego muzyka będzie trwała jeszcze długo –„a orkiestra, która
grała – nadal gra”. W czasach, kiedy
Grzegorz tworzył muzykę nie było instagrama, facebooka, pudelka ani nawet telefonów
komórkowych. Skandale i dziwactwa były sobie przekazywane pocztą pantoflową i
nie zawsze było wiadomo czy były prawdą. W tej biografii nie będzie skandali,
bo jedynymi dziwactwami Grzegorza były kanapki z żółtym serem i ulubiona zupa
pomidorowa.
Ta biografia to też powrót
w czasy PRL-u, których ja mało, co pamiętam, – ale moi rodzice tak. Słynne zdjęcia
na Gubałówce z misiem – każdy z nas miał – Grzegorz też. To biografia pełna pięknych
wspomnień ludzi, którzy z nim żyli, współpracowali lub przyjaźnili się. Wspomnienia
3 żon, dzieci i rodziców.
Ciężko zrecenzować miłość i ból po stracie tak wspaniałego człowieka.
Kompozytor (nawet nie wiedziałam, ze dużo część polskich piosenek, które znam –
skomponował Grzegorz Ciechowski), piosenkarz, poeta, ojciec, mąż i przyjaciel.
Ta książka – na pewno nie jest do szybkiego czytania. Zaczyna
się bardzo smutno od wspomnień pogrzebu Idola i tego jak do tego doszło. W miarę
czytania cofamy się do czasów młodości i dzieciństwa gdzie poznajemy wszystko to,
co ukształtowało charakter i gust pana Ciechowskiego.
Ja jestem pod dużym wrażeniem tej biografii, którą na początku
czytało się dość dziwnie, ale z każdą następną stroną przekonywałam się, że
biografia wspak była dobrze zamierzonym celem.
Polecam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz