już coraz lepiej wychodzi mi malowanie sie ;)))
Koko dobrze sie czuła - ale jednak zrezygnowałam z warsztatów ultraviolet w studiu czarne-białe - czego bardzo żałuję - ale nie mogłam Koko zostawić samej tuż po założeniu gipsu
gdy rodzice wrócili do domu - ja spokojnie z Kendi wybrałam się na Prage do babci - odebrać przepyszne racuchy - przygotowane na dzisiejsza kolacja (tzn - wczorajszą )
Kendi szalał z parku Skaryszewskim - bałam się tylko, żeby lód nie załamał sie pod nią bo ona kocha wodę i latać po lodzie - może kupie jej łyżwy
Kendi przyjechała padnięta do domu ;)))
ja mogłam sie wiec wieczorem wyrwać na pierwszą w tym roku wigilię
było pysznie
śledzie - z jabłkami, czosnkiem, śliwkami suszonymi, rodzynkami
moje racuchy
pyszny kulebiak
lasagne, kapusta z grzybami
no i pyszna babka z makiem i bananowy keks - palce lizać ;)))
do tego pyszne dobre wino i tak czas minął do północy. Ledwo wróciłam - najedzona i opita - ale było warto
a i poznałam członka klubu morsa i postanowiłam po nowym roku podjąć wyzwanie i pójść zobaczyć jak to jest zanurzyć sie w przeręblu kiedy na dworze -20 stopni ;)))
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz