jak już opisywałam wcześniej - w wyniku nie posypania chodnika (choć piach był dostępny na terenie mojego osiedla
ja się wywaliłam ciągnąc za sobą psa - pies zamortyzował mi upadek ale Koko złamała łapę - a ja tylko jestem potłuczona - bo gdyby nie pies ręka lub noga by sie złamała
Nie
dość, ze Pani administrator była strasznie nie miła- nie chciała
przyjąć dokumentu - to jeszcze poskarżyłam się swojej przełożonej - ze
bała sie mnie i musiała uciekać.
Osoba
z zarządu zamiast wysłuchać mnie czyli drugiej strony - powiedziała- ja
już wszystko wiem - i powiedziała cyt. :to pani skrzywdziła psa i mamy
na to świadka ;((
to
było bardzo bezczelne z jej strony - bo ja od wielu lat pomagam psom,
Koko wyciągnęłam ze schroniska w Zielonej Górze i bardzo mnie to
zabolało jak usłyszałam, ze jestem katem swojego psa.
Dlatego szukam osoby, która pomoże mi
uzyskać odszkodowania za leczenie psa, jego ból i to, że ja zostałam
nazwana katem swojego psa - co sprawiło, ze aż brzuch mnie rozbolał -
bardzo przeżyłam te słowa
To firma Abakus z Warszawy - czy ktoś ma z nią do czynienia a szczególnie z podobną sytuacją
szukam pomocy - bo nie zostawię tak tej sprawy ;)))
Witam
OdpowiedzUsuńdostałam taki list od koleżanki prawniczki:
"Xxx (moje imię), niech ta pani zrobi obdukcje (nawet jeden siniak), weźmie zaświadczenie o stanie psa od weterynarza. Zgłosi sprawę do Straży Miejskiej (oni będą szczęśliwi, bo jeszcze wlepią mandat). Niech idzie do firmy zarządzającej tą wspólnotą, do której należy chodnik i poprosi o numer polisy i nazwę ubezpieczyciela i powie, że występuje o odszkodowanie. Właściciel chodnika jest odpowiedzialny za utrzymanie go w należytym porządku, i on odpowiada przed poszkodowanym, a nie firma sprzątająca. Jak administrator nie będzie chciał dać nr polisy niech powie to też straży miejskiej. Dobrze by było jakby miała zdjęcia zaśnieżonego chodnika. Wydaje mi się, że z odszkodowania może coś dostać, ale jutro jeszcze postaram się dowiedzieć czegoś więcej. Bo udowodnienie, że ktoś coś powiedział to jest słowo przeciwko słowu. Administratorzy jak wiedzą, że jest ich wina próbują „zastraszyć”, a poproszenie o nr polisy trochę utrze im nosa.
Pozdrawiam,
---
znajoma z FB :)
byłam u zarządcy - odpowiedzieli mi, żeby poszła do Zus-u i ze to ja pewnie psu łapę złamałam ;))
OdpowiedzUsuńzdjecia nie mam - ale ochroniarz, który przyszedł następnego dnia potwierdzi, ze chodni nie był posypany