Filip
Hagenbeck – zwyczajny szpieg
#czytelniczeigrzyska2019 #taniaksiążkapl
Etap 6 34/52
Książka na początku wydała mi się nudna i zbyt przesiąknięta
nudnymi faktami dat, nazwisk itd., Ale zaraz potem zaczęła się niezwykła
historia człowieka, który z rodziną wylądował na czarnym lądzie w czasach,
kiedy podróżowanie nie było tak łatwe jak dziś, a świadomość życia na innym
kontynencie była niska.
Dla mnie jest to bardziej historia czasów życia w PRL w
Polsce jak i bycia Ambasadorem Polski Afryce. Autor dużo nie zdradza z wywiadu
szpiegowskiego, bo pewnie mu mimo wszystko nie wolno. Ale co mógł to napisał i
doskonale przeplótł je do swojego bogatego życia.
Książka jest na pewno fajnym obrazem tego, co działo się w
latach 70 ubiegłego wieku. Nasz bohater, szybko musiał nauczyć się dorosłości,
bo szybko został mężem i ojcem. Jeszcze jedna nogą w kolejkach by kupić cos na
kartki, a drugą w szybko pędzącej Europie. Długa rozłąka z rodziną i szkolenie
na szpiegów w tych czasach nie było łatwe.
Kiedy myślał, ze już się ustabilizował – wysłali go do Lagos.
I tu dowiedział się, że naprawdę jesteśmy 20 lat za „murzynami” – jak to określił.
Tu jest tak jakby luksusowo – to najbardziej trafna riposta. Aby działał pod przykrywką
musiał mieć pracę – nie byle, jaką ale w Ambasadzie. Co prawda tu autor dużo
nie zdradził z bycia szpiegiem, – ale za to wynagrodził nam pełnymi barwnymi
opisami jego pracy na czarnym lądzie. A naprawdę ten wątek przeczytałam z dużą przyjemnością.
Miał barwne życie i możliwość dania rodzinie „lepszego życia”. Nigeria –
naprawdę piękny kraj i czasami ta książkę czytało się jak dobry przewodnik po
tym kraju.
Jeśli chcecie sobie powspominać lub dowiedzieć się, jak żyło
się w czasach życia na kartkę w Polsce i jak kiedyś się podróżowało – to polecam
ta książkę. Oprócz nudnego początku – ta książkę czyta się szybciej niż trwa
lot w nieznane – tam gdzie musiał polecieć autor. Trochę inny obraz „czarnej”
Afryki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz